wtorek, 8 lipca 2014

Chapter one



Kolejny dzień w Cane Hill. Mam już dość tego szpitala! Ciągle robię to samo, nie mam tutaj znajomych, bo z innym pacjentami nie da porozmawiać, gdyż niektórzy są zamknięci w sobie,  a inni agresywni. Codziennie ktoś rzuci się na pielęgniarkę, która nas pilnuje podczas pory obiadowej oraz czasu wolnego, więc pacjent zostaje odurzony i zaniesiony do sali tortur. Przynajmniej ja tak ją nazywam. Nie ma takiej opcji, aby nie usłyszeć czyjegoś krzyku, spowodowanego przez ból. Jeszcze ani razu nie byłam w tym pomieszczeniu i nie śpieszy mi się do niego, gdyż niektórzy potrafią stracić przez to pamięć. Zdarzały się przypadki, że osoba, która przebudziła się po odbytej karze, na następny dzień umierała z powodu wycieńczenia. Dla mnie każdy z pracowników tego ośrodka to zło wcielone. Nigdy nie zdarzyło się, aby kogoś potraktowali łagodnie. Zawsze szli na całość. Nawet mój wujek taki się stał. Jestem pewna, że jednym z powodów jego zmiany jestem ja. Zawiódł się na mnie bardzo. Gdybym wiedziała, że przez moje trafienie do tego budynku taki się stanie, to poświęciłabym się i nie robiła tej złej rzeczy. Znosiłabym nadal, to jak byłam traktowana i czasami poniżana przy przyjaciołach. Dla wujka zrobiłabym wszystko, bo traktowałam go jak drugiego ojca, po śmierci mojego prawdziwego taty. Pomógł mi się pozbierać i jestem mu za to niezmiernie wdzięczna, lecz przez mój wybryk straciłam go. Gdy jestem odprowadzana do celi, to czasami go mijam. Specjalnie na niego patrzę, aby wyszeptać w jego stronę „przepraszam”, lecz ten nigdy nie podniesie na mnie swojego wzroku. Czuję się wtedy nic nie warta, ale zasłużyłam sobie na to. Teraz właśnie jestem odprowadzana i z naprzeciwka idzie wujek.
- Przepraszam cię wujku – wyszeptałam, gdy nas mijał. Mężczyzna spojrzał na mnie z bólem w oczach. Modliłam się w duchu, aby zatrzymał się na chwilę i porozmawiał ze mną. Moje modlitwy zostały wysłuchane.
- Gdybyś nie zrobiła tego, to nie musiałabyś mnie teraz za nic przepraszać – odparł z podniesionym głosem. Miał rację, jednak tego dnia mój egoizm nie znał granic. Nie liczyło się to, czy ktoś będzie cierpiał, lecz abym nie musiała już nigdy przechodzić przez piekło.
- Ty nic nie rozumiesz! Nie znasz powodu, bo nigdy przy mnie nie byłeś, gdy to wszystko się działo! – krzyczałam. Nie mogłam znieść jego obojętności do mojej osoby.
- Nie zrzucaj winy na Emily! Była najlepszą matką jaką mogłaś mieć. Nie obwiniaj jej za nic, bo nie może się obronić i powiedzieć swojej wersji. Najlepiej zejdź mi z oczu! – pokazał ochroniarzowi, aby prowadził mnie dalej. Jak on może tak mówić! No jak? Gdy przechodziłam przez to wszystko, to on załatwiał sprawy z budową tego szpitala, a gdy wracał, to matka zachowywała się jakby nic nie wydarzyło się w ostatnich godzinach.
Zostałam dosłownie wrzucona do celi. Podniosłam się z ziemi i usiadłam na łóżku, które nie było wygodne. To jest drugi powód mojego marzenia, którym jest opuszczenie murów Cane Hill. Nie dość, że nie mam tu z kim porozmawiać, to jeszcze warunki są jakie są. Ojciec nigdy nie pozwoliłby, aby pacjenci spali na tym czymś zwanym łóżkiem. Kilka metalowych prętów i na to nałożony materac, który nie jest nowy. Można powiedzieć, że zabrany spod śmietnika. Śmierdział on od początku, gdy tu trafiłam, a to było po czterech miesiącach od oficjalnego otworzenia tego szpitala. Na początku było tutaj mało pacjentów, więc jestem pewna, że nikt przede mną tu nie mieszkał. Inaczej nie da się tego nazwać, bo tu spędzam prawie każdy, cały dzień.
- Gray, zabieram cię do Natashy – oznajmił mi James. To jedyny ochroniarz, który potrafi być czasami miły. Nienawidzę jak ktoś mówi do mnie po nazwisku. Chciałam zwrócić mu uwagę, lecz przypomniałam sobie wydarzenie sprzed tygodnia. Powiedziałam mu, że wolę, aby mówił do mnie Julie, ale zamiast tego uszanować, to spoliczkował mnie i uderzył w brzuch. W tym pomieszczeniu były kamery, lecz nikt nie chciał mi pomóc lub nawet zwrócić mu uwagi. Na pewno potem naopowiadał, że moje zachowanie było niestosowne.
Nie odezwałam się do niego, tylko poszłam w stronę gabinetu, który był moim ulubionym. W towarzystwie Natashy czułam się niesamowicie, jednak zajęcia z nią miałam bardzo rzadko i trwały krótko, bo ma też innych pacjentów, którymi musi się zająć. Jest ona jedynym pracownikiem, który wie, co się stało naprawdę i jakie emocje wtedy odczuwałam.
- Witaj Julie! – przywitała mnie radośnie Natasha.
- Cześć Nat – odpowiedziałam jej, formując na twarzy szeroki uśmiech.
- Możesz odejść James. Jak będziesz potrzebny, to zadzwonię do ciebie jak zwykle – mężczyzna niechętnie opuścił gabinet. Nigdy mi nie ufał. Zanim zaczął mnie odprowadzać i pilnować, to zajmował się chłopakiem, który zwiał z ośrodka, bo był źle upilnowany. James poniósł wielkie konsekwencje i od tego czasu nikomu nie ufa na sto procent i stał się bardziej podejrzliwy.
- Słyszałam, że udało się tobie porozmawiać z wujkiem. Opowiesz mi o tym? – zapytała. Wiedziałam, że zostanę z tego powodu tutaj zaprowadzona, ale nie myślałam, że stanie się to tak szybko.
- No dobrze. Jak sama ci opowiadałam, to chciałam przeprosić wujka, lecz nigdy nie zwracał na mnie uwagi. Teraz postanowiłam wypowiedzieć te słowo nawet bez jego zerknięcia w moją stronę. Jak wypowiedziałam te słowa, to uniósł się, że nie byłoby to potrzebne jakbym tego nie zrobiła. Bronił moją matkę, bo nie znał jej prawdziwego oblicza. Chciałam mu powiedzieć, lecz wybuchł i kazał mnie odprowadzić do celi – wyjaśniłam wszystko w skrócie. Nie byłam typem osoby, która lubi dużo mówić i ciągle opowiadać o jednym. Wolałam powiedzieć krótko, zwięźle i na temat.
- Niestety nie jestem w stanie namówić Lucasa, aby z tobą porozmawiał. Byłam u niego trzy razy i zawsze odmawiał, i prosił, abym wróciła do swoich obowiązków.
- Może jeszcze kiedyś będziemy w stanie porozmawiać tak jak kiedyś.
- Nie mogę tego tobie obiecać, lecz będę trzymała kciuki, aby ci się udało – w odpowiedzi posłałam jej uśmiech. Gdybym nie znała jej od początku pobytu w Cane Hill, uznałabym, że wypełnia tylko swoje obowiązki. Teraz jestem pewna, że powiedziała prawdę. Nie umiem rozpoznać, czy ktoś kłamie, czy nie, ale czuję, że jednak mówi prawdę.
Spojrzałam na drzwi po lewej stronie. Czasami z ich wnętrza dochodziły dziwne dźwięki. Byłam bardzo ciekawa, co się kryje za tymi drzwiami. Nie chcę wracać od razu do celi, ale boję się, że moja ciekawskość właśnie mnie tam pośle. Sporządziłam za i przeciw w myślach. Jednak postanowiłam spróbować.
- Nat?
- Słucham? Chcesz się jeszcze z czegoś zwierzyć?
- Nie, chciałabym zadać tobie jedno pytanie, tylko jak je usłyszysz, to nie odsyłaj mnie.
- Pytaj śmiało. Nawet przez myśl mi nie przejdzie, aby cię odesłać.
- Co jest za tymi drzwiami? Czasami słychać z nich dziwne dźwięki – zapytałam, a kobieta zmieszała się. Na pewno rozmyślała, czy może mi powiedzieć. Przez dłuższy czas nie odzywała się, więc straciłam nadzieję, że zdobędę informacje na ten temat.
- Nie powinnam ci tego mówić, ale ufam tobie, więc ci wyjaśnię. Za tymi drzwiami jest kapsuła – popatrzyłam na nią ze zdziwieniem, bo nie wiedziałam dokładnie o co jej chodzi. – W niej jest bardzo chłodno, a wręcz mroźno, bo w ciągu trzydziestu minut człowiek umiera – wyjaśniła do końca. Nie spodziewałam się, że wujek może kupić coś tak potwornego! Oni nie mają serca jak kogoś tam wsadzają.
- Ilu pacjentów już zamroziliście na śmierć?
-  Pięciu.
- Czemu wy ich tam zamykacie? Powinniście im pomagać, a nie zabijać! Ty też bierzesz w tym udział?
- Im się już nie dało pomóc, skarbie. Coraz częściej nas atakowali, grozili i mieli chore urojenia! Nie dało im się już pomóc. A co do brania w tym udziału, to tak. Muszę zawsze decydować, czy pacjenta ukarać, czy może nie – zamarłam. Nie mogłam uwierzyć. Jak tak dobra kobieta może coś takiego robić? Myślałam, że to jedyna osoba, która nie chce krzywdzić innych. Myliłam się jak zwykle.
- Nie można było ich wysłać do innego szpitala? Może tam by im pomogli.
- Oni już byli tak chorzy psychicznie, że nikt by im nie pomógł. Nie można było ich też zostawić w spokoju, bo szpital nie ma pieniędzy na utrzymywanie osób, którym nie pomoże się. Przykro mi, że się dowiedziałaś prawdy, ale nie chciałam wymyślać jakieś bajeczki, w którą tak najprawdopodobniej byś nie uwierzyła – powiedziała. Popatrzyłam na nią z niedowierzaniem. Kolejna osoba, na której się zawiodłam. Jednak cieszył mnie trochę fakt, iż nie chciała kłamać.
- Czy mnie też chcesz tam zamknąć? Jestem tutaj dość często, a ty oceniasz, czy dana osoba zasługuje na tą okrutną śmierć – w duchu modliłam się, aby powiedziała nie. Jak chce mnie zamknąć w komorze, to moją ucieczkę będzie trzeba przyśpieszyć.
- Nigdy nie zgodzę się, abyś się tam znalazła. Nie wyglądasz, ani nie zachowujesz się jakbyś miała problemy z psychiką, więc zostajesz na oddziale tak długo jak trzeba – odetchnęłam z ulgą. Już wolałabym popełnić samobójstwo niż trafić do tej zamrażarki.
- Zadzwonię już po Jamesa – poinformowała mnie. Pokiwałam twierdząco głową i skupiłam się na drzwiach, które nie różnią się niczym od innych.
- Gray, czas na ciebie – powiedział mężczyzna, którego miałam ochotę udusić.
- Jestem Julie! – krzyczałam w myślach. Poczłapałam z nim do mojego miejsca snu. Gdy zostałam sama, to zaczęłam obmyślać plan. Wymyśliłam coś genialnego.


-----
Bardzo dziękuję za 12 komentarzy pod prologiem! 
Jak oceniacie rozdział pierwszy? Początki zawsze są trochę nudne, aby przedstawić całą sytuację, lecz mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć :)

Przepraszam za błędy xx

Do następnego :* 

7 komentarzy:

  1. kapsuła?
    jezu, to przerażające, serio.

    ciekawa jestem, czy Julie ucieknie, czy nie.

    czekam na kokejny :)
    @awmyhazz

    OdpowiedzUsuń
  2. Dostałam dreszczy.. Wow... fajnie się czyta i już jestem ciekawa co dalej :))).

    @Anna_G111

    http://isnt-she-precious.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki długi rozdział - fajnie.
    Zaciekawiłaś mnie jeszcze bardziej =)

    Czekam na next ;33

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeraziła mnie ta kapsuła, ale wydaje się baardzo ciekawie i nie mogę się doczekać, aż dodasz kolejny rozdział i się dowiem co wymyśliła!:D rozdział, jak zawsze super i oby tak dalej ;) powodzenia ;* @a_misiek

    OdpowiedzUsuń
  5. @grande_speranza9 lipca 2014 14:43

    Cześć!
    Na wstępie powiem, że ten rozdział wzbudził we mnie mieszane uczucia... Z jednej strony historia jest bardzo wciągająca, ale z drugiej jest momentami tak niedorzeczna, że musiałam przecierać oczy ze zdumienia. Nie da się jednak ukryć, że pomysł bardzo oryginalny i bardzo się cieszę, że postanowiłaś zabrać się za kolejne opowiadanie.
    Bohaterowie wzbudzają we mnie przerażenie, ale domyślam się, że tak powinno być.
    Błędów językowych jest bardzo mało, dlatego bardzo przyjemnie mi się czytało. Z niecierpliwością czekam na następny!

    Twórz dalej, bo widzę, że masz możliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe opowiadanie..
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ;))
    Przepraszam, że nie było mnie tak długo.
    @wera232

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Liebster Award. :)) Wszystkie informacje znajdziesz tu: info-on-onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń