poniedziałek, 28 lipca 2014

Chapter two


*Louis*

Mam wielki mętlik w głowie. Dzisiaj muszę podjąć decyzję swojego życia. Gdy pomyślę o wszystkich fankach, które czekają z wiarą na to, że jednak nie opuszczam One Direction, to  w sercu mi się kroi, ponieważ mogę je zawieźć. Naprawdę, to wszystko już za bardzo mnie nie kręci. A w ogóle Eleanor bardzo zależy, abyśmy na stałe zamieszkali w Doncaster. Uważa, że ma dość tego, iż nie mam dla niej czasu, gdyż ciągle podróżuje. Raz muszę być w Londynie, bo trzeba nagrać nowe kawałki, a innym razem na meczu lub treningu w Doncaster. Podróże pomiędzy tymi miastami są bardzo męczące. Przez nie, nie mam czasu na nic i cierpi na tym moja dziewczyna. Kocham ją i bardzo mi na niej zależy, więc jestem w stanie poświęcić się dla niej.
Teraz czekam w Sali konferencyjnej na wszystkich producentów, menadżera i chłopaków. Jestem strasznie zdenerwowany. Och reakcja będzie nie do opisania. Na pewno będą zdziwieni, ale muszą mnie zrozumieć. Za równo piłka i śpiew jest dla mnie ważny, lecz muszę wybrać jedno z nich. Myślę egoistycznie, ale taki w pewnych momentach jestem. Powinienem liczyć się z tym, iż fanki mogą mnie znienawidzić, ale teraz obchodzi mnie tylko szczęście moje i Eleanor.
- Witam, panie Tomlinson. Mam nadzieję, że bardzo dobrze pan myślał nad podjęciem właściwej decyzji – przywitał się ze mną uściskiem dłoni, właściciel wytwórni. Reszta uczestników weszła za nim i również przywitali się. Popatrzyłem na wszystkich i ujrzałem niepewność oraz strach w ich oczach. Chciałbym, aby odetchnęli z ulgą, lecz nie mogę.
- Mamy nadzieję, że pomyślałeś też o nas – odparł Harry, który poklepał mnie po ramieniu i wraz z chłopakami, usiadł na wyznaczonym miejscu. Popatrzyłem na nich. Niall coś jadł, Liam rozmawiał z Paulem, Zayn wystukiwał coś na klawiaturze telefonu, a Harry spoglądał smutno w moją stronę. Będzie mi ich cholernie brakowało.
- Louis, wiemy, że chciałbyś rozwijać się również jako piłkarz i mamy rozwiązanie, abyś nie musiał rezygnować z jednej ze swoich pasji – zaczął dyrektor wytwórni.
- Tylko ja już podjąłem decyzję i nie mam zamiaru jej zmieniać – powiedziałem stanowczo. Chciałbym już to wszystko im przekazać i jak najszybciej stąd wyjść.
- Proszę, wysłuchaj mnie tylko. Potem powiesz nam, co zdecydowałeś – mówił. W oczach Harry’ego pojawił się błysk. Pokiwałem twierdząco głową, aby kontynuował. Po tym wszystkim, tak nie zmienię zdania, ale świadomość, że przez ten moment Hazz rozpromieni się, jest tego wart. - Mamy dwie opcje. Jeżeli bardzo zależy tobie na zamieszkaniu w Doncaster, to zbudujemy studio właśnie tam, abyś nie tracił czasu na dojazd. Jednak zawsze mogę załatwić, abyś grał w innej drużynie piłkarskiej, której siedziba jest blisko tego budynku. Zaoszczędziłbyś czas i nie zawiódłbyś fanów, którzy oczekują, że zostaniesz w 1D – dokończył. Prawdę mówiąc, pomysł spodobał mi się, ale nie wiem jak zareagowałaby na to Eleanor. Bardzo zależy jej na częstszym spędzaniu ze mną czasu i jakbym oznajmił jej, że nie zrezygnowałem, to wpadłaby w szał. Dwa razy już byłem świadkiem takiego zjawiska i trzeci raz nie chciałbym coś takiego zobaczyć. Mam wielkie plany wobec swojej ukochanej, więc nie mam zamiaru narażać tego związku na kłótnie, a w najgorszym wypadku na rozpad. Kocham ją i przez głupie nie odejście z zespołu, nie chcę jej stracić. Mogłaby mnie też trochę zrozumieć, że kocham, to co robię, lecz wiele razy próbowałem jej to przetłumaczyć. Moje gadanie nic nie pomagało.
- Nie zrozumcie mnie źle, ale swojego zdania nie będę zmieniał, choćby nawet treningi byłyby zaraz za płotem studia. Nie podjąłem decyzji tylko ze względu na długie odległości, ale też na Eleanor. Bardzo ją kocham, a przez brak czasu dla niej, mógłbym ją stracić – mówiłem, ale Liam mi przerwał. Gdyby to nie mój przyjaciel, to zwróciłbym mu uwagę i palnął do tego coś głupiego.
- Fanki też cię kochają, my też cię kochamy, Louis. Czy nasze drogi muszą się rozejść? One Direction nie będzie takie samo, bez ciebie. Potrzebujemy cię, Lou – powiedział Daddy ze smutkiem. Naprawdę gdyby El tak nie zależało, to zostałbym z nimi, ale los tak chciał, aby skończył jako Louis Tomlinson – sławny piłkarz, a nie Louis z One Direction lub u innych jako potajemny chłopak Hazzy.
- Wiem to, ale zdania już nie zmienię. Przykro mi.
- Przykro ci!?! Serio? Przykro?! – krzyczał Harry. Ze smutkiem wymalowanym na twarzy i łzami w oczach, wybiegł z sali konferencyjnej. Chciałem za nim pobiec, lecz Zayn odradził.
- Jeżeli już nas zostawiasz, to zjadłbyś ze mną ostatni raz pizze? Lub cokolwiek? – zapytał Niall. Uśmiechnąłem się, gdy do moich uszu dotarło to pytanie. Przynajmniej widać, że jeden z nich nie ma do mnie wielkiego żalu.
- Oczywiście, tylko napiszę do Eleanor, że wrócę trochę później.
- Przynajmniej raz ważniejszy jest przyjaciel od El – prychnął pod nosem Malik. Spiorunowałem go wzrokiem. Już widać, kto drugi z kolei będzie miał przez dłuższy czas do mnie pretensje i pokarze to.
- Dziękuję wszystkim, że przez te lata, mogłem z wami pracować. Również dziękuję panu dyrektorowi, który znosił moją obecność w tym budynku, choć wiem, że było trudno – wypowiedziałem ostatnie słowa i ruszyłem ku drzwiom, aby pójść na pizze z Horankiem. Po drodze napisałem wiadomość do El. Nie zdziwiła mnie jej odpowiedź, która była pełna pretensji.

Wrócę później, kochanie. Idę z  Horankiem na pizze, bo nie wiem kiedy spotkam się z nim ponownie.



Że co? Miałeś mi pomóc w pakowaniu walizek! Jeszcze mieliśmy iść na zakupy i do mojej koleżanki! Jak możesz mnie odstawiać na bok?!



Nie denerwuj się i mnie zrozum. Nie wiem kiedy zobaczę chłopaków, więc chcę spędzić chociaż z Niallem ten ostatni czas.

Dziewczyna już nic nie napisała. Mam nadzieję, że zrozumiała mnie i nie zrobi wielkiej awantury, gdy wrócę do domu. Prawdę mówiąc, to nie przepadam za koleżanką El, więc wypad na pizze, uratował mnie przez zamulaniem. Sądzę, że to przez nią ukochana mnie kontroluje i robi awantury o byle co. Zanim się poznały, to El ufała mi w stu procentach, nawet nie była zazdrosna o fanki, które przytulam. Dzień, w którym zakolegowały się, uważam za stratę mojej kochanej Eleanor. Wcześniej inne dziewczyny nie dorastały jej do pięt, a teraz to szkoda gadać.
- I jak? – zapytał blondynek, który zauważył, że zamyśliłem się.
- Jak zwykle źle. Miałem jej pomóc w pakowaniu, pójść z nią na zakupy i do jej durnej koleżanki. Na pewno nagada mi po powrocie, a ja będę w tym czasie sprawdzał coś w telefonie, aby ją mocniej wkurzyć.
- To trochę brzmi jakby miała nad tobą pełną kontrolę i brakuje jeszcze, aby cię biła. Stary, radzę ci czasami na nią krzyknąć, aby nie myślała, że jesteś jej podporządkowany – zaśmiał się Niall, a ja mu zawtórowałem. On ma rację i dobrze, że mi to uświadomił. Zawsze mówiłem, że żadna kobieta nie będzie miała nade mną władzy, a tu proszę. Chcą uniknąć kłótni, robiłem to, co ona chciała. Od teraz będzie inaczej.

*4 godziny później*

- Jak znudzi ci się bycie piłkarzem, to pamiętaj, że zawsze przyjmiemy cię z otwartymi rękoma – powiedział Liam i przytulił mnie z całej siły. Zaraz po nim przyłączyła się reszta. Harry’emu było najtrudniej. Mimo swoich załzawionych oczu,  próbował tryskać radością. Po skończonym uścisku, poprosiłem, aby Hazz przeszedł ze mną na bok.
- Harry, wiem że chciałbyś, aby, został, ale nasze drogi musiały kiedyś się rozejść i właśnie dziś nastąpił ten dzień. Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Obiecuję, że będziesz wiedział o wszystkim. Jak będę miał wolne, to postaram się odwiedzić was, więc proszę, uśmiechnij się, a w tych pięknych, zielonych oczach, mam widzieć radość i zadowolenie z życia – powiedziałem z uśmiechem i po chwili znów byłem w ramionach przyjaciela. Będzie mi go brakowało.
- Będę tęsknił. Nie daj się Eleanor, a nawet zakochaj się w kimś innym, bo ona cię niszczy i pozbawia cię kontaktu z najbliższymi – stwierdził. Jego słowa zepsuły mi humor. W takim momencie musiał wylecieć z takimi słowami?! Popatrzyłem na niego spod łba i wsiadłem do samochodu. Spojrzałem na nich ostatni raz i odjechałem z piskiem opon.
Po dwudziestu minutach, byłem już pod domem moim i Eleanor, który dziś opuścimy. Wysiadłem szybko z pojazdu o ruszyłem ku drzwiom.
- Już jestem! – krzyknąłem i rzuciłem kluczyki na szafkę w salonie.
- Przyjdź do sypialni! – odkrzyknęła. Było można wyczuć w jej głosie wściekłość. Poszedłem w wyznaczone miejsce niepewnie i ze sztucznym uśmiechem, wszedłem do naszego wspólnego kąta, który niebawem będzie kogoś innego. Dziewczyna siedziała na podłodze i pakowała rzeczy do walizki, które dziś kupiła, bo jeszcze miały nie zerwane metki z cenami. Patrzyła na mnie gniewnie. Teraz zostało mi tylko czekać, aż wybuchnie.
- Jak spotkanie z Alex? – spytałem i cmoknąłem ją w policzek.
- Spoko, tylko brakowało mi tam ciebie. Wiesz, co? Miałam zamiar cię schrzanić o to, że Niall był ważniejszy ode mnie, ale Alex uświadomiła mi coś – powiedziała słodkim głosem, a mi kopara opadła. Czyżby ktoś podmienił  Alex? Nie mogłem uwierzyć, że to dzięki niej, nie ma teraz awantury. Należałoby jej podziękować, ale nie mam zamiaru tego robić.
- Co powiedziała? – zapytałem zaciekawiony jak również zdziwiony.
- Nie powinnam robić tobie awantury, bo rozstanie z nimi jest dla ciebie bardzo trudne. Powinnam docenić to, że poświęciłeś swoją przyjaźń dla mnie z powodu moich humorków i zachcianek. Dziękuję ci za to – powiedziała, wstała i złożyła na mych ustach czuły pocałunek. Coraz bardziej dziwiło mnie jej zachowanie. Nie sądzę, że byłaby w stanie udawać, aby potem skorzystać z mojej dobrej woli. Może po prostu nie znam jej tak dobrze jak sobie myślę?
- Pomogę ci z tym – odparłem i wziąłem się do roboty.
Po dwóch godzinach, wszystko było popakowane w walizki, torby i kartony. Zapakowaliśmy to do mojego dość dużego i pakownego samochodu. Oddaliśmy klucze nowym właścicielom, którzy przyjechali, gdy kończyliśmy prace w domu i ruszyliśmy w drogę do Doncaster, gdzie rozpoczniemy nowe życie. Na razie będziemy pomieszkiwać w domu, niedaleko mieszkania moich rodziców, a w odpowiednim momencie, rozejrzymy się za czymś większym.




-----
Cześć!
Z góry przepraszam, że nic nie dodałam przez 20 dni, ale miałam nadzieję, że pojawi się więcej komentarzy pod rozdziałem pierwszym, a także wyjechałam, gdzie nie miałam dostępu do internetu.

Co sądzicie o rozdziale drugim? 
Chyba myśleliście, że dowiecie się coś o planie Julie, co? 
Jednak postanowiłam ten rozdział poświęcić Louisowi.

Proszę komentujcie, bo to dla mnie bardzo ważne, ale także każdy, chociaż najkrótszy komentarz motywuje mnie do dalszego pisania oraz wiem, że ktoś czyta te wypociny.

Postanowiłam zrobić jednak zakładkę informowani, ale na razie się nie pojawi, bo na tym komputerze nie mogę jej opublikować.Jak tylko mój netbook lub brata laptop wróci z naprawy, to zakładka będzie u góry po prawej stronie. Wtedy będziecie mogli sprawdzić, czy na niej jesteście. 
Osoby, które skomentują ten rozdział, pojawią się na liście informowanych (napiszcie, czy ask, czy tt), a reszta będzie mogła dopisać się w wyznaczonym na to miejscu.

Przepraszam za błędy i miłego popołudnia xx


9 komentarzy:

  1. Wspaniałe... Jej El powinna być wyrozumiała z tym spotkaniem Louisa z Niall'em :)) Bardzo udany rozdział :))))

    Ja po proszę na tt :) @Anna_G111

    Zapraszam do mnie <3 ;*** Buziaaak
    http://isnt-she-precious.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestes świetna i pamiętaj o tym. ff zajebisty na pewno będę tu wpadać masz talent. Pisz dalej, weny kochana :*
    http://seeyousmileagainlove.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miłe słowa! :*
      Cieszę się, że tak myślisz o tym ff, choć dopiero ma dwa rozdziały :)
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Wspaniały rozdział! Ja poproszę na ask @ILOVEBADUS

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;**
    Wybierz na które ci lepiej:
    http://ask.fm/MrsMalikTheyDontKnowAboutUs
    @wera232 - tt

    OdpowiedzUsuń
  5. @grande_speranza28 lipca 2014 20:16

    Hej!
    Gdy tylko dowiedziałam się, że na Twoim blogu pojawił się nowy wpis, to poświęciłam trochę czasu na przeczytanie go. Liczyłam na to, że bardziej rozwinie się sytuacja Julie, a tu taka niespodzianka. Niestety, ponieważ jestem buntowniczo nastawiona do zmiany swojego życia i poświęcenia marzeń na rzecz ukochanej osoby, to zupełnie nie rozumiem (a może nawet nie próbuję zrozumieć) postępowania Louisa. Bardzo mi to działa na nerwy i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, w którym nam to wszystko wytłumaczysz :D. Pojawiło się kilka błędów językowych i literówek, jednak mam nadzieję, że to przez pośpiech lub niedopatrzenie. Trzymaj się ciepło i twórz dla nas jak najwięcej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział. Też chciałabym być informowania i kolejnych na asku- Ask.fm\ Zuulos

    OdpowiedzUsuń
  7. No i jest =D Świetny, oby tak dalej :)
    Blogowanie nie jest rzeczą łatwą, ale jak widać - świetnie sobie z tym radzisz ;p
    Jestem strasznie ciekawa jak potoczy się akcja ♥

    Powodzenia w pisaniu Xx

    (http://ask.fm/Moniuchaa)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super blog. Blogowanie to cos co potrafisz :) Czekam na 3 rozdział :*
    Powodzenia i weny <3/Mrs Styles

    OdpowiedzUsuń