środa, 20 sierpnia 2014

Chapter six

Po trzech godzinach obudziło mnie pukanie do drzwi. Niechętnie wstałam i poszłam do przedpokoju. Nie miałam pewności, czy to Luke, więc spojrzałam przez wizjer. Uśmiechnęłam się, gdy ujrzałam blond czuprynę. Odkluczyłam drzwi i już po chwili przede mną stał mój przyjaciel z szerokim uśmiechem. Rzuciłabym mu się na szyję, ale w ostatniej chwili ujrzałam sąsiadkę, która mnie nie lubi. A nawet nienawidzi. Jestem pewna, że od razu zadzwoniłaby do Cane Hill, gdyby mnie spostrzegła, aby upewnić się, czy na pewno zostałam wypuszczona. Zaprosiłam chłopaka do środka. Gdy tylko zamknęłam drzwi, to przyciągnęłam chłopaka do siebie, który wypuścił ze swych rąk torbę i wtuliłam się w jego tors. Luke na początku nie zareagował, lecz po chwili oddał uścisk.
- Tęskniłam za tobą - wyszeptałam i uroniłam kilka łez ze szczęścia, że w końcu mam go przy sobie. Gdyby odwrócił się ode mnie po moim trafieniu do szpitala, to nie miałabym wielkich powodów do ucieczki. Chciałam się zakochać jak każda nastolatka, ale co to by było za życie, gdzie nie ma się przyjaciół, chowasz się po wszystkich zakamarkach, aby cię nie znaleźli i do tego pracujesz nielegalnie. Pomyślmy… Gdybym była zdana tylko na siebie, to musiałabym pracować na lewo, bo uczciwi ludzie od razu wydaliby mnie w ręce pracowników szpitala. A tak jestem pewna, że Luke mi pomoże i będę mogła być chociaż w połowie uczciwym obywatelem.
- Ja za tobą też, Julie. Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedział i odsunął się. Na jego pięknej twarzy widniał uśmiech, który nie schodził z twarzy od początku naszego spotkania.
Poszłam z chłopakiem do salonu i usiedliśmy na kanapie. Z walizki wyjął reklamówkę, w której była chińszczyzna oraz karton soku pomarańczowego, który był moim ulubionym. Dziękowałam mu w duchu, gdyż umierałam z głodu. Luke postawił na zakurzonym stoliku dwa pudełka, a ja pobiegłam do kuchni po szklanki, które najpierw dokładnie umyłam. Po drodze zgarnęłam z szuflady jakąś szmatkę, którą mogłam wytrzeć stół. Wstyd mi było, że muszę go przyjmować w takim brudzie.
- Widzę, że dawno nic nie jadłaś - stwierdził, gdy zauważył w jakim tempie pochłaniam chińszczyznę. No co? Jak jestem głodna, to nie będę modliła się nad jedzeniem, tylko je zjem.
- Można tak powiedzieć.  Sam widzisz w jakim stanie jest ten dom, więc posilić się nie mogłam - odpowiedziałam z pełną buzią. Zachowuję się jak świnia, ale w tym momencie mnie to nie obchodzi.
Przecież nie powiem mu prawdy, że zwiałam ze szpitala i żeby móc to zrobić, musiałam powstrzymać się od jedzenia, aby jak najdłużej spędzić czasu z Natashą. A właśnie… Nat. Mam nadzieję, że w porę ją znaleźli i teraz leży w pokoju pielęgniarek i czeka na wybudzenie. Prawdę mówiąc, to Jane spadła mi z nieba, bo gdybym jej nie spotkała, to najprawdopodobniej Nat umierałaby w… spokoju?
- Podczas drogi do ciebie dużo myślałem. Mówiłaś, że chcesz zacząć nowe życie i zależy ci, aby nikt cię nie rozpoznał. Słyszałem o pewnej spokojnej dzielnicy na obrzeżach Doncaster i poprosiłem zaufaną osobą, aby sprawdziła w jakich cenach są tam domy. Jutro tam pojedziemy i wybierzesz sobie nowe lokum. Jeszcze coś wymyśliłem, ale o tym dowiesz się jutro - mówił. Z każdym jego słowem miałam ochotę rzucić się na niego i wycałować całego, tak jak zawsze robiłam w młodości, w ramach wdzięczności. Nie myślałam, że mój przyjaciel jest aż takim geniuszem! W zaledwie trzy godziny wymyślił to wszystko i można powiedzieć, że połowę zrealizował!
- Dziękuję ci bardzo. Ja nie wiem co powiedzieć i jak w jaki sposób się zrekompensować - powiedziałam i spuściłam wzrok. Posmutniałam, gdyż on robi dla mnie coś takiego, a ja go tylko okłamuję. Zasługuje na poznanie prawdy, lecz nie jestem w stanie opowiedzieć mu o wszystkim. Jeszcze nie teraz. Ale na pewno to zrobię. Nie wiem, czy za miesiąc, czy za pięć, ale on na to zasługuje i dowie sie wszystkiego.
Chłopak chwycił palcami mój podbródek i uniósł głowę tak, abym spojrzała w jego niebieskie oczy. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam ten gest, gdyż jego uśmiech jest strasznie zaraźliwy tak jak śmiech, który po chwili rozbrzmiewał w moich uszach.
- Oj ty głuptasie. Przecież wiesz, że dla ciebie zrobiłbym wszystko i wystarczy mi zwykłe dziękuję. Chcę dla ciebie jak najlepiej i żeby twój słodki uśmiech nigdy nie znikał z twojej uroczej twarzyczki - powiedział. Poczułam się z lekka niezręcznie, gdyż takie słowa mówi raczej chłopak, który jest zakochany po uszy w dziewczynie, a nie przyjaciel. Jednak znam go i wiem, że czasami wyjeżdża z takimi tekstami, które wyłącznie mają przekaz przyjacielski. Przytuliłam Luke'a z całych sił i jeszcze raz podziękowałam.
- No to co, idziemy spać? Widzę, że jesteś zmęczona, a na jutrzejszy dzień jest ci potrzebna energia - zaproponował. Pokiwałam twierdząco głową, chwyciłam chłopaka za rękę i pociągnęłam w stronę mojej sypialni. Dlaczego nie prowadzę go do pokoju gościnnego? Jest on o wiele w gorszym stanie niż moje królestwo, a w ogóle odkąd pamiętam, to zawsze spaliśmy razem. A jak zdarzało się, że każdy był w innym pokoju, to zaraz już byliśmy razem, bo nie mogliśmy inaczej zasnąć. Tak już mamy, że gdy jesteśmy w pobliżu, ale nie śpimy w jednym łóżku, to nie umiemy zasnąć. Przy sobie czujemy się bezpieczniej i ze spokojem zasypiamy. Rzadko się zdarza, że zarywamy noce na rozmowach. Zawsze takie rzeczy załatwiamy w dzień.
Gdy przyjaciel zobaczył bałagan w moim pokoju, to oczy prawie mu wyszły na wierzch. Chyba nie spodziewał się, że mogę mieć aż taki bałagan. Jestem czyścioszkiem i za każdym razem mam porządek, a tu taka zmiana…
- Yyy… Po prostu zanim zabrali mnie do psychiatryka, to wzięłam się za sprzątanie papierów i jakoś nie udało mi się skończyć - wytłumaczyłam swój artystyczny nieład, który panował w moim pokoju.
Mój towarzysz nic nie odpowiedział, tylko wziął się za układanie na tak zwaną "kupkę" wszystkich kartek. Oczywiście od razu zaczęłam mu pomagać. Gdy uporaliśmy się z wszystkim, co leżało na łóżku, to postanowiłam zajrzeć pod nie. Znalazłam tam mój pamiętnik, który był otwarty. Nie chciałam go czytać, przynajmniej nie w tym momencie. Pobiegłam na dół, nie informując przyjaciela o przyczynie mojego nagłego biegu i schowałam zeszyt w głąb walizki. Kto wie, może znów będę prowadziła pamiętnik?
- Po co zeszłaś na dół? - zapytał Luke, który leżał już pod świeżą pościelą, którą wyciągał jak wybiegałam z pokoju.
- Spakować pamiętnik do walizki, bo znalazłam go pod łóżkiem. Nie chcę, aby wpadł w czyjeś ręce - wyjaśniłam mu. Podeszłam do szafy i wyjęłam za dużą koszulkę, którą miałam wykorzystać jako piżamę. Poinformowałam przyjaciela, że idę do łazienki i po chwili zniknęłam za jej drzwiami. Rozebrałam się do bielizny na którą następnie ubrałam koszulkę. Włosy związałam w niechlujnego koka i wróciłam do chłopaka, który zilustrował mnie wzrokiem, gdy zmierzałam w jego kierunku. Wślizgnęłam się pod kołdrę i wtuliłam w przyjaciela, który objął mnie jedną ręką w talii.
- Dobranoc, mała - wyszeptał mi do ucha.
- Dobranoc, wielkoludzie - odpowiedziałam, a chłopak zachichotał. Jak ja kocham ten dźwięk…

Następny dzień

Obudziły mnie promienie słońca, które wpadały do mojej sypialni. Poczułam czyjeś ręce na swojej tali. Przestraszyłam się, ale po chwili przypomniałam sobie, że jest przy mnie Luke. Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam w stronę przyjaciela, który słodko spał. Nie chciałam go budzić, ale musiałam. Co zrobiłam jakiś ruch, to jego uścisk był coraz mocniejszy. Nie jestem jakimś skarbem, który można ukraść, więc dlaczego on mnie tak pilnuje?
- Luke - wyszeptałam. Chciałam tylko wstać, a on może iść dalej spać, ale niech mnie puści! - Luke! - krzyknęłam, a chłopak nadal nic. - Zaczynasz mnie wkurzać, Hemmings - pomyślałam. Jestem tylko jego przyjaciółką, która nie ma gdzie uciec, więc mógłby mnie łaskawie puścić.
- No już cię puszczam. Myślałem, że dłużej pośpimy sobie - powiedział i poluźnił uścisk. Automatycznie wyskoczyłam z łóżka, gdyż przyjaciel mógłby rozmyślić się i znów uwięzić mnie w szczelnym uścisku.
- Możesz jeszcze przecież spać. Ja tylko chciałam iść się ubrać - wymamrotałam. Wyjęłam z szafy szorty, bokserkę, miętowy sweterek, świeżą bieliznę i ruszyłam do łazienki, gdzie wykonałam poranną toaletę , która nie trwała zbyt długo. Po wyjściu z pomieszczenie zaczęłam poprawiać łóżko, bo nie miałam co robić, ponieważ teraz Luke zajął łazienkę. Normalnie poszłabym do kuchni, aby uszykować nam śniadanie, ale teraz jest to niemożliwe, bo szafka i lodówka świecą pustkami
- Gotowa do wyjazdu i rozpoczęcia nowego etapu życia? - spytał poprawiając przy tym swoją koszulę. Pokiwałam twierdząco głową i ruszyliśmy na dół, skąd zabraliśmy swoje walizki, aby następnie opuścić mury mojego rodzinnego domu.
Gdy siedziałam już na miejscu pasażera, to spojrzałam ostatni raz na dom do którego już nigdy nie wrócę. Łzy zgromadziły się w moich oczach, lecz nie pozwoliłam im spłynąć po policzkach. Delikatnie wytarłam je. Na szczęście już żadne nie pojawiły się.
- Długo jeszcze? - zapytałam. Jestem niecierpliwą osobą, co niektórych zniechęca do mnie, ale też zdarzały się osoby, których to bawiło. Niestety już ich nie spotkam. Dlaczego? Cała moja paczka z Londynu wyjechała do Nowego Jorku, gdzie każdy znalazł swoją szkołę marzeń, a niektórzy nawet miłość. Pozazdrościć.
- Zejdzie nam jeszcze jakieś pół godziny, bo pojedziemy do McDonalda. Jestem głodny, ale nie wiem jak ty - odpowiedział. Jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu, co chłopak skomentował śmiechem. Nie da opisać się szczęścia, które panowało w moim sercu, gdy tylko na twarzy tego chłopaka formował się uśmiech z mojego powodu. Brzmi to trochę jakbym była w nim zakochana, lecz to nie prawda. Po prostu jest on najlepszym przyjacielem na świecie dla którego zrobiłabym wszystko.
Pamiętam jak dziewczyna, w której był zakochany po uszy, dała mu kosza. Chodził całymi dniami przybity, więc poszłam do niej i zmusiłam ją, aby umówiła się z Luke'iem na jedną randkę, ale miała zniechęcić go do siebie. Taka zła ja… Na szczęście wszystko poszło po mojej myśli i Luke błyskawicznie odkochał się.
Podjechaliśmy pod McDonalda. Przyjaciel kazał mi chwilę poczekać, bo poszedł złożyć zamówienie. Po pięciu minutach wrócił z pełną torbą niezdrowej żywności.
- Ty chcesz mnie utuczyć! - westchnęłam. Spojrzałam do środka i chwyciłam dużą porcję frytek, które od razu zaczęłam zajadać.
- Nie zapominaj, że też jestem głodny. Nie musimy tego od razu zjadać, bo przyda się na później. A z tego co wiem, to każdy dom jest zaopatrzony w mikrofalówkę, więc bez problemu odgrzejemy to co zostanie - stwierdził. Dziesięć minut konsumowaliśmy nasze niezdrowe śniadanie, a następnie ruszyliśmy w dalszą drogę. Cały czas chłopak opowiadać, co wydarzyło się u niego przez te pięć cholernych miesięcy. Odbył trasę koncertową wraz z zespołem One Direction. One Direction, One Direction… Skądś tą nazwę kojarzę!
- Opowiedz mi coś o nich. To jest jakiś znany zespół, prawda?
- Tak. Zajęli oni trzecie miejsce w X-Factorze, w 2010 roku. Ich sława rosła z dnia na dzień, mieli coraz większą liczbę fanek. Tylko teraz odszedł jeden z nich i ich dalsza działalność wisi pod znakiem zapytania, bo Louis miał wiele wielbicielek - wyjaśnił w skrócie. Wiedziałam, że skądś kojarzę tą nazwę. A ten Louis, to przystojny brunet na którego wpadłam wczoraj. Nie mogłam nic powiedzieć Luke'owi, bo chciałby wiedzieć dlaczego biegłam, co o nim sądzę i czy z nim rozmawiałam. A takiej rozmowy nie przeżyłabym, bo znów na koncie byłoby kolejne kłamstwo. - A najlepsze jest to, że zrezygnował z kariery muzycznej dla swojej dziewczyny, która marudziła, że go rzadko widuje, bo ciągle był w trasie Londyn - Doncaster - dokończył swoją opowieść, która mnie zaintrygowała. Czyli to był kolejny chłopak, który nie zwróciłby na mnie uwagi, gdybyśmy ponownie się spotkali…
- Jesteśmy na miejscu - wyrwał mnie z zamyśleń mój przyjaciel. Wysiadłam z gracją, z samochodu i rozejrzałam się po dookoła. To nie było zwykłe, małe osiedle z przytulnymi domkami, lecz skupisko will! Szok, który mnie opanował, potwierdziłam szeroko otwartą buzią. Chyba śnie!
- Wystarczyłby mi tylko mały domek, bo przecież nie mam nikogo oprócz ciebie - zwróciłam się do Luke'a, gdy ogarnęłam się. Nie zamierzam zawierać jakiś większych znajomości, bo w każdej chwili będę mogła zostać rozpoznana. Ach ten Luke… Zawsze lubił mnie rozpieszczać, ale żeby aż tak?!
- Nie narzekaj, tylko chodź na zwiedzanie domów. Są tylko trzy, bo reszta została wczoraj sprzedana - popchnął mnie lekko do przodu, abym ruszyła się, bo cały czas stałam w miejscu.
Wszystkie wille oglądałam z dokładnością i za każdym razem na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Gdybym tak miała chłopaka, którego mogłabym tu przyprowadzić, potem mieć z nim dzieci i stworzyć szczęśliwą rodzinę, byłoby wspaniale. Niestety zostanie ten obraz tylko w moich myślach, gdyż kto chciałby poślubić psycholkę? Nikt.
- Wybieram ten - oznajmiłam, gdy skończyliśmy oglądać ostatnią willę. Była ona zdecydowanie najmniejsza ze wszystkich trzech. Nie chciałam mieszkać w tak dużym domu sama, a wedle mnie Luke nie przeniesie się z Londynu do Doncaster, bo tam ma trojkę wiernych kumpli.
Ściany były białe, a mebli brak. Jedynie kuchnia była urządzona. Czyli czekają nas zakupy, których obawiałam się. Ktoś może mnie rozpoznać, gdyż jestem pewna, że szukają mnie. Wujek Lucas nie będzie spał spokojnie dopóki mnie nie odnajdzie i ukarze. Trafię na terapię elektrowstrząsową i zakończę swoje życie, gdyż jestem za chuda, aby przeżyć. Zawsze pacjenci, którzy tam trafiali, byli przy kości, więc dlatego nic wielkiego im się nie stało. Mój smutek i zdenerwowanie zauważył Luke.
- Mała, nie smutaj. Załatwimy wszystko w tydzień, ale najpierw czeka cię mała przemiana. Chodź za mną - zrobiłam to co kazał. Posłusznie szłam za nim. Minęliśmy pięć domów, aż dotarliśmy na miejsce. Nie wiedziałam i nawet nie domyślałam się po co tu przyszliśmy, ale gdy weszliśmy do środka, to wiedziała już gdzie jestem. Chłopak zaprowadził mnie do salonu fryzjerskiego i zarazem kosmetycznego. Spojrzałam na niego pytająco, a on gestem dłoni pokazał na kobietę, która szła w naszą stronę.
- Cześć Luke. Kogo mi tym razem przyprowadziłeś? - zapytała z uśmiechem, a następnie przytuliła chłopaka po przyjacielsku.
- Cześć, Elizabeth. To jest moja przyjaciółka Julie. Rozpoczyna nowe życie i przydałaby się jej lekka odmiana - zwrócił się do dziewczyny, która wyciągnęła w moją stronę dłoń, w celu przywitania. Uścisnęłam jej delikatną i wypielęgnowaną dłoń.
- No to ja ją porywam, a ty masz trzy godziny wolnego - powiedziała Elizabeth, która od razu zaprowadziła mnie do pomieszczenia, w którym zaczęła moją metamorfozę.

*Luke*

Widziałem w oczach Julie radość, gdy pozwoliłem jej wybrać dom, ale też gdy trafiła w ręce Elizabeth, która była kiedyś moją stylistką. Poprosiłem ją o pomoc, bo wiem, że nigdy nie wydałaby mojej kochanej przyjaciółki. Dziewczyna wie trochę o Julie, gdyż załamałem się na wieść, że lokowanej przy mnie nie będzie i akurat na nią trafiło, że powiedziałem jej o wszystkim. Kochałem ją jak siostrę i rozłąka z nią cholernie bolała. Gdy tylko do mnie zadzwoniła, to czułem ogromne szczęście, lecz po usłyszeniu jej głosu, zamarłem. Nawet nie wiem dlaczego.
Aktualnie szedłem na spotkanie ze znajomym, który da nową tożsamość Julie oraz znalazł da niej pracę. Jak to wszystko załatwiłem w kilka godzin? Znajomości, parę telefonów i pieniądze, tłumaczą wszytko. Gdybym nie był w zespole 5 Seconds Of Summer, to nie byłbym w stanie tego wszystkiego zrobić. Co zwykły Australijczyk, który przeprowadził się w dzieciństwie do Londynu, mógłby zrobić?
- Siema! Oto twoje papiery. Od dzisiaj ta dziewczyna nazywa się Melanie Powell i za tydzień rozpoczyna pracę u trenera Doncaster Rovers jako jego asystentka. Więcej informacji masz w środku, a ja muszę już spadać - mówił wszystko na jednym tchu, więc myślałem, że zaraz mi tu padnie. Podałem mu kopertę z pieniędzmi, odebrałem papiery dla Julie i już Blase'a nie było. Zawsze znikał tak szybko jak się pojawiał, gdyż ma na pieńku z policją i nie chciałby znów trafić do aresztu.
Wolnym krokiem wróciłem do nowego domu Julie. Przez ten tydzień, w którym nie będzie pracowała, pomogę jej urządzić dom i oczywiście nie obejdzie się bez zakupienia nowych ubrań. Nowe życie, nowy styl.
Po wyznaczonym czasie wróciłem do domu Elizabeth, który jednocześnie był salonem fryzjerskim jak i kosmetycznym. Usiadłem w poczekalni, ponieważ powiedziano mi, że dziewczyna nie jest jeszcze gotowa. Nie miałem pojęcia, co mogę robić przez ten czas, więc wyciągnąłem telefon i zacząłem się nim bawić. Przejrzałem Twittera, odpisałem paru fankom, zaobserwowałem je, a potem zacząłem grać w Angry Birds.
Prawie ukończyłem dwudziesty poziom, ale przerwano mi grę. Elizabeth odchrząknęła, więc automatycznie mój wzrok powędrował najpierw na nią, a potem na moją przyjaciółkę, która wyglądała niesamowicie. Jej włosy zostały rozjaśnione i wyprostowane. Nie było żadnego śladu po jej niesfornych lokach, które zawsze opadały na jej twarz. Strój również był inny, nie taki w jakim ją przyprowadziłem. Miała założoną czerwono-czarną koszulę w kratę, która była włożona w czarne, postrzępione u dołu szorty, ozdobione ćwiekami. Na nogach miała czarne vansy, a na ręce dwurzędową pieszczochę. Jednym słowem wyglądała ostro!
- Wow! - tylko tyle udało mi się powiedzieć. Zaskoczyła mnie ta zmiana. Myślałem, że zmieni tylko fryzurę, a styl stworzy na wspólnych zakupach. Jak widać, myliłem się.
- Jak podoba ci się nowa Julie? - zapytała Elizabeth, która była wyraźnie zadowolona ze swojego dzieła. Nie dziwię jej się. Podszedłem do kobiety i przytuliłem ją z całej siły.
- Dziękuję - wyszeptałem. - Julie, a teraz Melanie, wygląda zajebiście i będę musiał ją pilnować, bo nie jeden facet będzie chciał mi ją zabrać - dopowiedziałem. Na dziewczyny twarzy było wymalowane zdziwienie. Czyżbym jej o czymś nie powiedział?
- Czemu Melanie? - zapytała zdezorientowana.
- Opowiem ci wszystko w domu - oznajmiłem. - Dziękuję jeszcze raz i do zobaczenia! - pożegnałem się z moją byłą stylistką i ruszyłem z Julie do jej nowego domu.



-----
Cześć!
Na wstępie dziękuję za szczere komentarze pod poprzednim rozdziałem! Chciałam Wam jakoś wynagrodzić ten beznadziejny rozdział i ten jest o wiele dłuższy i mam nadzieję, że ciekawszy.
Na pewno Sorki, spadły mi moje nachos lekko się zawiodła, że nic nie było z Louisem, ale w następnym na pewno on się pojawi! :)

Przepraszam za błędy xx

Już Was nie zanudzam tą notką, więc idę "świętować" moje urodziny.
Miłego dnia, Kochani! 

13 komentarzy:

  1. Extra !!! Bardzo ciekawy :))) przyjemnie się czytało :))). Weny życzę ;)
    Kochana Wszystkiego najlepszego, zdrówka, spełnienia marzeń i spotkania 1D :))))

    @Anna_G111

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie :))
    ______
    fryzjerka Louis'a

    OdpowiedzUsuń
  3. po prostu super! teraz chyba powinno byc tylko lepiej. :-) weny zycze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @grande_speranza21 sierpnia 2014 19:49

      Dokładnie o tym samym sobie pomyślałam :D

      Usuń
  4. Awww, świetny rozdział!! ;**
    Życzenia już ci wysłałam Siostrzyczko <3<3<3 Jutro się widzimy :)) Koffam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny ! Bardzo fajnie się czytało :*
    PS: Spełnienia marzeń sis ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. @grande_speranza20 sierpnia 2014 17:01

    Cześć!
    Po rozczarowującym rozdziale piątym przyszedł czas na ciekawą odmianę! Zauważyłam, że język głównej bohaterki przestał być tak oficjalny, dlatego narracja automatycznie stała mi się bliższa (chociaż z tym też nie można przesadzić, bo wyjdzie coś w stylu tych sztampowych fanfików, o których pisałyśmy), jednak ten "mozolny" opis ubrania dziewczyny na początku rozdziału z czymś mi się skojarzył :). Pojawienia się Luke'a nie odbieram tak entuzjastycznie, jak koleżanki powyżej (pozdrawiam wszystkich :D), ponieważ ciągle czekam na ponowny kontakt Julie (Melanie) z Louisem, ale przecież (jak wynika z tego wpisu) już niedługo się spotkają! Zmianę wyglądu odbieram zdecydowanie na plus. Chapeau bas za genialne wprowadzenie głównej bohaterki do Doncaster (uciekinierka z psychiatryka asystenką trenera?! WSPANIALE)!
    A żeby nie było tak kolorowo... W dzisiejszym rozdziale znalazłam kilka błędów językowych i interpunkcyjnych (wiem, wiem - staję się już nudna XD). Zdania, które szczególnie rzuciły mi się w oczy:
    "Od kluczyłam drzwi i już po chwili przede mną stał mój przyjaciel z szerokim uśmiechem" (jesteś z Poznania? Słyszałam, że wyrażenie "odkluczyć" pochodzi z gwary poznańskiej. Zawsze piszemy je łącznie).
    "Jestem pewna, że od razu zadzwoniłaby do Cane Hill gdyby mnie spostrzegła, aby upewnić się, czy na pewno zostałam wypuszczona" - brakuje przecinka przed słowem "gdyby".
    "Normalnie poszłabym do kuchni, aby uszykować nam śniadanie, ale teraz jest to niemożliwe, bo szafka i lodówka świeci pustkami" - w przypadku, gdy po dwóch rzeczownikach następuje czasownik, to musi się on pojawić w liczbie mnogiej, a więc nie "szafka i lodówka świeci", tylko "szafka i lodówka świecą".
    "Pamiętam jak dziewczyna w której był zakochany po uszy, dała mu kosza" - brakuje przecinka po słowie "dziewczyna" (przecinek oddziela tutaj wtrącenie "w której był zakochany po uszy").
    Innych błędów nie będę już wytykać, ponieważ inni pewnie nie zwrócą na nie uwagi :D
    Podsumowując, bardzo się cieszę, że dzisiejszy rozdział jest taki, jaki jest. Całkowicie wykorzystałaś swoje umiejętności. Widać, że bardzo się starałaś, a to poskutkowało genialnym postem. Gratuluję, oby tak dalej. Weny życzę!
    PS Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Mam nadzieję, że dzisiejsze komentarze będą dla Ciebie małym prezentem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :)
      W opisach nie jestem zbyt dobra, a tym bardziej wyglądu, więc chyba rozumiesz trochę mój "mozolny" opis ubrania Julie.
      Bardzo cieszę się, że tak pozytywnie odebrałaś to, iż bohaterka będzie asystentką trenera. To była moja pierwsza myśl na ich ponowne spotkanie i nie wiedziałam, czy przypadkiem czytelnicy nie odbiorą tego jakoś negatywnie.
      Tak, pochodzę z Poznania :) Słowo "odkluczyłam" zawsze pisałam razem i nie wiem dlaczego tutaj jest osobno.
      Wszystkie podane przez Ciebie błędy zostały poprawione. Dziękuję, że je w ogóle wskazujesz, bo przynajmniej mam coraz mniej błędów w rozdziałach :)
      Dziękuję bardzo <3

      Usuń
    2. @grande_speranza22 sierpnia 2014 16:20

      Już nie mogę się doczekać kolejnego! Mam duże oczekiwania, ale mam nadzieję, że tak, jak w przypadku tego rozdziału, je spełnisz. KOCHAMY CIĘ!

      Usuń
  7. Wow, jestem zachwycona tym rozdziałem, jest świetny. <3 Mam nadzieję że spotka się z Lou. :* Weny skarbie <3
    @VictoriaSweet15

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma problemu, hah dopiero teraz odczytałam notkę <3 ;3 Nie zawiodłam się bo ten rozdział bardzo mi się podobał (mam obsesję na punkcie Luke'a) Ale trzymam kciuki za spotkanie jej z Lou. <3
    @VictoriaSweet15/ Sorki spadły mi moje nachos

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten blog jest wspaniały! Przepraszam że wcześniej na niego nie weszłam, ale głupia ja nie zauważyła że poprosiłaś mnie o zajrzenie na twojego bloga. Cudowny rozdział, wcale nie nudny i czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń